Najnowsze wpisy


Krawędź
18 maja 2022, 00:49

Dotykam granic, które mnie przerażają. Jakbym balansowała na krawędzi, jeden zły ruch, jeden podmuch wiatru i spadnę. Rozpadnę się. Pierwszy raz się boję. Jakbym nie była stabilna emocjonalnie. Nie wiem co mam robić.

 

Pisałam, że się pogodziłam z tym, że Go nie ma, lecz nie. To nadal we mnie siedzi, nie wiem czemu aż tak bardzo się to we mnie zakotwiczyło. Może ja nie umiem po prostu odpuszczać? Przynajmniej już pogodziłam się, że jesteś dostępny gdzieś tam. już aż tak to nie boli. Czasem żałuję, że jestem aż tak słowna. Bo może wtedy napisali byśmy sobie "miłego dnia". Według kalkulatora dni nie rozmawialiśmy od 107 dni, co stanowi 3 miesiące i 18 dni. Jak na to spojrzeć właśnie tak, to przerażające. Chciałabym po prostu zapomnieć. Chciałabym nie czuć tego, że mi Go brakuje, nie myśleć czy wszystko u Niego w porządku.

 

Zaczynam się zastanawiać czy ten 2022 to przeklęty dla mnie rok czy może ja jestem przeklęta, ale zupełnie nie jest tak jak powinno być. Coraz mam mniej sił udawać silniejszej niż jestem. Ale muszę być silna, bo jak się rozpadnę, to kto mnie pozbiera? Jestem sama pod każdym względem.

No nic trzeba wziąć się w garść i próbować nadal balansować na krawędzi.

 

"Miało być łatwe

Miało być proste

Na zakrętach ścigam się

Z samą sobą, dogoń mnie"

Tak nagle, a niby nie
25 kwietnia 2022, 01:02

Odeszliście tak znienacka, a jednak można było się tego spodziewać. Odeszliście, a pozostawiliście smutek i żal w moim sercu. Najpierw Ty Dziadziusiu A. przed świętami, na których myślałam, że jeszcze porozmawiamy. Tak szybko, choć do końca miałeś nadzieję, że jednak to pokonasz. Tak bardzo chciałeś walczyć. Później Ty Babuniu T., tak sama wczoraj. Już nie męczą Cię rurki podpięte do Ciebie, już nic Cię nie boli. Możesz teraz podróżować i zwiedzać swój ukochany świat. Kocham Was bardzo, a mój świat bez Was nie jest już taki pełny jak był. Cały czas mam przed oczami Nasze wspólne chwile, wasze uśmiechy i mądre rady. 

Babciu T. wreszcie wróciłaś do swojego męża Dziadziusia Z., myślę, że przez te prawie 13 lat bardzo za Tobą tęsknił. 

Dziadziusiu A. opiekuj się tam z góry Babcia M. tak jak to robiłeś przez Wasze wspólne życie.

 

Kocham Was bardzo i będę za Wami tęsknić przez całe swoje życie.  

 

 

Iskierka zgasła...

 

Powoli chyba rozumiem
11 marca 2022, 14:39

Chyba przyszedł ten moment, w którym już coś zaczynam rozumieć. Jasne nadal gdzieś w środku mi brak mojego przyjaciela, ale myślę, że z tym się już pogodziłam. Zaakceptowałam, to, że wolał zaangażować się w inną znajomość, a nasza przyjaź czy tam znajomość po prostu olać / zostawić / porzucić. Lecz mimo to, moja dusza była załamana, a z oczu od tak płynęły łzy, ale ostatnio chyba odkryłam skąd to się wzieło. Otóż z jego odejściem zabrano mi głos. Głos, który dla kogoś coś znaczył. Mogłam pleść głupoty lub inne jakieś rzeczy czasem ważne czasem mniej, ale w jego odbiorze były one ważne. Liczył się z moimi słowami i powtarzał, że to co mówię jest ważne. I chyba tego mi najbardziej brakuje / brakowało, że ktoś chciał mnie słuchać, że ktoś uważał, że to co mówię jest ważne. 

Co więcej zrozumiałam, że w sumie wszędzie jestem mało istotna, że raczej po prostu wszyscy więdzą, że gdzieś jestem, ale nie przejmują się zbytnio mną. W zeszłym roku miałam okrągłe urodziny. Nikt się nimi nie przejął co więcej zostały przyćmione przez mojego brata. Tak jest zawsze, ja chcę porozmawiać, to nagle ta osoba musi zadzwonić w milion miejsc. Z tym też już powoli zaczynam się godzić. Nie chce mi się już walczyć. 

Boje się tego co jest na Ukrainie. Czy musi być tak? Nie da się nic zrobić by to zatrzymać. Rozumiem trochę strone EU, ale z drugiej strony nie rozumiem. Jak to jest w by XXI wieku była taka wojna, taka bez sensu. Pochłaniająca tak wiele. 

 

"Powiedz mi, co widzisz w lustrze?"

Złamana
13 grudnia 2021, 11:37

Nie pasuje do tego świata. Nie potrafię się w nim odnaleźć i się do niego przystosować. Nie rozumiem czemu mam się zmienić by się do niego przystosować. Wiem, że cierpię, ale skoro zaakceptuje świat taki jaki jest i zmienie się, będę też cierpieć. Czy to znaczy, że rodzimy się tylko po to by cierpieć. Czy też mój optymiz i ciągła wiara w ludzi to coś co nie nadaje się do życia w tym świecie? Czy po prostu jestem na tyle złym i naiwnym człowiekiem, że to wszystko mnie spotyka. Jestem złamana i nie wiem co z tym zrobić.

 

Moja dusza przestała płakać, chyba skończyły jej się łzy. Teraz płaczą oczy, czuje jak na policzkach mają już własne ścieżki. Po prostu lecą, nie mam siły ich już powstrzymywać, po prostu płyną. Nie mam siły udwać, że jestem silna. Krzyczę z rozpaczy, ale mam wrażenie, że mój krzyk jest niemy. W sumie nawet jak komuś powiedziałam, że mi źle i czuje się słabo to usłyszałam tylko chciałbym Ci pomóc, ale nie wiem jak. Widać trudno jest poświeścić komuś odrobinę swojego czasu. Albo ja za dużo wymagam od ludzi.

 

"She is lonely most of the time

She is all of this mixed up"

Upadam a może już nie?
28 listopada 2021, 07:57

Nie sądziłam, że dusza może być złamana niczym serce. Z zewnątrz jest jakby wszystko okay, ale w środku czuję się zraniona, plus czuje jakby moja dusza płakała, ale tak bez łez na zewnątrz. Niełatwo traci się przyjaciela, szczególnie w momencie, kiedy odzyskało się w wiarę w słowo "przyjaciel". A może to tylko ja tak sądziłam, że to właśnie przyjaźń, coś ważnego, sama nie wiem. Nie chcę szukać winnego, nie chce odwinąć siebie czy też jego. Nie mam siły na to, ani ochoty, plus co to da? Co to zmieni? Jest bezsensu i tak będzie, pewnie do momentu, kiedy moja dusza nie pokryje się kolejną blizną.

Co robić? Nie wiem, chyba po prostu będę czekać i udawać, że jest okay. W sumie zawsze tak robię, wiem, że nie jest to dobre, ale chyba inaczej nie umiem. Mam postanowienie do nikogo się już nie zbliżać w sensie emocjonalnym. Nie chce chcę cierpieć przez kogoś już wolę sobie pocierpieć sama ze sobą. Pewnie i tak za jakiś czas "złamię" to postanowienie, ale na razie jakoś tak chyba będzie lepiej. Czy wróci czy będzie chciał coś naprawić? Wątpię w to.

Gdy tak myślę co teraz piszę to w głowie jakoś lepiej to wyglądało, jakoś więcej miało sensu i składni. A teraz wygląda to, jako jak słowa wrzucone w blender, wymiksowane i jakoś tak rzucone xD Ale co ja mogę, czuję zagubiona, dziś wieczorem minie tydzień od tego całego zdarzenia, może nawet nie zdarzenia a rozmowy.

 

Dobra idę spać xD bo to jakieś takie nie logiczne jest co piszę.

 

 "I'm falling, I'm falling"